Shicho pisze:AM pisze:To, że jest tłumaczem w żaden sposób jej nie uwiarygadnia, tym bardziej, że translatorów jest jak psów i połowa byłaby gotowa utopić w łyżce wody kolegów po fachu. Dodatkowy problem polega na tym, że Mateusz Kopacz nie odróżnia Wojciecha Szypuły od Wojciecha Próchniewicza, co udowadnia nie po raz pierwszy.
Wygląda więc na to, że niepotrzebnie wrzucałem ten tekst i przy okazji narobiłem zamieszania. Przepraszam. Ale to w dobrej wierze - chciałem (chciałbym), aby to tłumaczenie było najlepsze z możliwych.
Tłumaczenie jest bardzo dobre, ale rzeczy, na których można się naprawdę wywrócić w tej książce mają niewiele wspólnego z talentem translatorskim. W treści jest zaszytych wiele "szyfrów", "kodów" i nawiązań, których nie wyłapie żaden tłumacz bez szerszej wiedzy na temat tego dzieła. Trudno jest chociażby wpaść na to, jeśli się nie ma o tym pojęcia, że pierwsze litery przypisów z pewnych stron układają się w Mark Danielewski. Takich rzeczy i bardziej skomplikowanych jest mnóstwo. Mam nadzieję, że dobrze odrobiliśmy pracę domową.