autor: Odyn » 14 listopada 2012, 23:46 - śr
UWAGA MOŻLIWE SPOILERY!!!!!
Ruthan Gudd zazgrzytał zębami, widząc, że pierwszy szereg najbliższej falangi pochyla dziwaczne maczugi.
Lepiej, żeby ten numer z Jeźdźcem Sztormu zadziałał. Bogowie, ależ to bolesne przebranie.
Zawrócił wierzchowca w stronę Nah’ruk i uniósł miecz nad głowę. Lód błysnął w promieniach słońca.
Po lewej stronie podążał za nim jakiś jeździec.
Biedny skur.wysyn. Tak to jest, gdy wykonuje się rozkazy.
Nie oglądając się za siebie, wbił ostrogi w końskie boki. Z lodu posypały się iskry. Wierzchowiec runął naprzód.
Mizerni Malazańczycy, patrzcie na mnie, a potem zadajcie sobie pytanie, jak głęboko możecie się okopać.
***
Skrzypek uniósł kuszę i włożył na miejsce bełt z przebijaczem. Odkąd się zaczęło, poczuł się dobrze. Nie mógł zrobić nic więcej. Sytuacja była wyrazista, kolory świata nagle stały się ostre, niewiarygodnie piękne. Czuł ich smak. Czuł smak wszystkiego.
– Wszyscy załadowali?
Przykucnięci w okopie żołnierze z jego drużyny odpowiedzieli chrząknięciami i kiwaniem głowami.
– Trzymajcie łby nisko – polecił po raz kolejny Skrzypek. – Usłyszymy szarżę, możecie być tego pewni. Nikt nie wysuwa głowy, dopóki mu nie rozkażę, zrozumiano?
Zauważył, że odległy o kilka drużyn Balgrid wyjrzał z okopu.
– Gudd na nich szarżuje! – zawołał uzdrowiciel.
Wzdłuż całej linii wyrosły z okopu głowy w hełmach, na podobieństwo grzybów.
Niech to chu.j!
***
Okruch padł na ręce i kolana. Jego kolekcja przebijaczy wyglądała jak żółwiowe jaja w płytkim dołku wygrzebanym w kamienistym dnie okopu.
Ebron wytrzeszczył oczy.
– Oszalałeś? Rozdaj je ludziom, idioto!
Okruch uniósł wzrok.
– Nie mogę, magu. Są moje. To wszystko, co mi zostało!
– Ktoś może na nie nadepnąć!
Okruch potrząsnął głową.
– Osłaniam je, magu!
– Postronek! – zawołał Ebron, odwracając się. – Sierżancie! To Okruch! On...
***
Owinięte drutem maczugi w rękach pierwszego szeregu jaszczurek rozjarzyły się nagle niczym pochodnie. Z ich tępych końców trysnęły błyskawice, w powietrze wzbiły się po dwie kręte witki. Jedna zawsze trafiała w ceramiczny plecak – po dwanaście takich łuków na każdy z nich.
Pozostałe skwierczące języki białego ognia wahały się przez krótką chwilę, a potem wszystkie uderzyły jednocześnie. Na pokrytym lodem jeźdźcu skupiło się co najmniej dwadzieścia impulsów.
Wybuch pochłonął Ruthana Gudda i jego wierzchowca. Bryły gleby i kamienie posypały się na wszystkie strony, tworząc szeroki, nierówny krater.
Chwilę potem następne szeregi obudziły swoją broń i na pierwszy okop runęły setki błyskawic.
***
Uderzenie cisnęło wracającego do drużyny Flaszkę na dno okopu. Wstrząs wybił mu powietrze z płuc. Mag rozdziawił usta, przechylając głowę. Zauważył, że wzdłuż całego wykopu szereg ciał wzbił się w powietrze – wszyscy żołnierze piechoty morskiej, którzy wspięli się wyżej, by zobaczyć szarżę Ruthana Gudda. Większość straciła głowy, często razem z górnymi częściami klatki piersiowej. Ich poszarpane zwłoki runęły na dół razem z ziemią, kamieniami, bronią i fragmentami zbroi.
Nadal nie mógł zaczerpnąć tchu. Druga fala czarów przemknęła nad okopem. Ziemia się zatrzęsła, gdy atak uderzył w dalsze szeregi. Błękitne niebo zniknęło za tumanami pyłu, przeszywanymi ciałami kolejnych ofiar.
Mag czołgał się na oślep. Nic nie słyszał, płuca wypełniał mu ból. Czuł stłumione eksplozje przebijaczy, za mało, za blisko...
Czyjaś ręka wysunęła się z półmroku i złapała go za uprząż na piersi. Wyciągnięto go z zawalonego fragmentu okopu.
Flaszka wykasłał garść ziemi, oddychając spazmatycznie. Gardło wypełniał mu palący ból. Ujrzał nad sobą brudną od ziemi twarz Tarcza. Kapral coś krzyczał, ale mag go nie słyszał. Nie szkodzi. Odepchnął Tarcza na bok i pokiwał głową.
Nic mi nie jest. Naprawdę. Wszystko w porządku. Gdzie moja kusza?
***
Keneb podjechał za blisko. Fala uderzeniowa rozerwała go na strzępy razem z wierzchowcem. Ebron, wychylający się mocno z okopu, zobaczył fragment tułowia pięści, bark, kawałek ramienia i kilka połamanych żeber, które pomknęły ku niebu i zniknęły w słupie pyłu.
Mag gapił się na to z niedowierzaniem. W tej samej chwili czarodziejski impuls trafił go w sam środek mostka. Eksplozja rozerwała mu górną część klatki piersiowej, barki oraz głowę.
Kulas zawył, gdy oderwana ręka Ebrona uderzyła go w uda.
Ale nikt go nie usłyszał.
"Zdania są jak dupy. Podzielone."
Harry Callahan