autor: pizaro » 31 stycznia 2011, 23:46 - pn
Powrócę jednak do tego wątku - z jednej strony "pilnując" wznowienia Ślepowidzenia a z drugiej w oczekiwaniu na State of Grace /i być może inne opowieści tego autora/.
Swoje lata juz mam i szczerze interesowałem się s-f gdzieś w latach 80-90 ub. wieku. 20 lat przerwy to dużo, szczególnie w odniesieniu do zmian jakie zaszły w literaturze spekulatywnej. Byłem tym zaskoczony. Wróciłem do tej literatury zaciekawiony polską edycją czasopisma SF&F. Jako miłośnika hard s-f , rozumianego przeze mnie jako "człowiek-rakieta-inne lub nieznane", wychowanego na pierwszej dekadzie "Fantastyki" tudzież różnych antologiach zadziwiła mnie obecnie panująca różnorodność. Odniosłem wręcz wrażenie wyrwania się tej literatury z getta. Doskonałym tego przykładem jest seria UW.
Lektura Ślepowidzenia wręcz mnie zabiła - odniosłem takie wrażenie jakby po latach odkryć te same emocje jakie towarzyszyły w dzieciństwie przygodom Kapitana Nemo. W warstwie emocjonalnej tekstu znalazłem idealne połączenie Solaris i Alien'a.
Wiele osób, które czytało Ślepowidzenie, chwaląc tą książkę, skarżyło się na trudność w pełnym rozumieniu tekstu. Rozumiem to i nie mam zamiaru wymądrzać się, że tekst był łatwy. Może wpływ na to ma wiek samego czytelnika? Wydaje mnie się jednak, że ta aura niepełnego zrozumienia jest do pogodzenia z klimatem powieści i założeniem, że rzecz dzieje się niespotykana dotąd.
Oczekuję z niecierpliwością na Stan Łaski obawiając się jednak, że Ślepowidzenie może pozostać opus magnum Watts'a .