No i jestem na świeżo po lekturze ostatniego tomu cyklu o czarnej kompanii.
Musze przyznać iż poziom "Żołnierze żyją" mnie zaskoczył, po 2 tomach kiedy to Murgen był narratorem myślałem że Cook strasznie obniżył loty, tymczasem ostatni tom przypomina stara dobrą kompanie jaką znamy z "Cienia w ukryciu" Brakuje mi nieco duetu goblin jednooki, i wgl miałem wrażenie jakby kompania w tym tomie ograniczała się tylko do osoby Konowała, brakowało mi tego poczucia wspólnoty które dało się odczuć w pierwszych trzech tomach cyklu. No ale to tylko takie narzekanie malkontenta :p Cykl jako całość bardzo mi sie podobał i po jego zakończeniu odczuwam pewną pustkę, pozostaje więc czekać na jego ewentualna kontynuacje.